DailyUS (dzień 6) - Iga zaczyna fruwać, Caroline Wozniacki tworzy rodzicielską historię
To nie był najciekawszy dzień jeśli chodzi o emocje spotkań. Szkoda, bo III i IV runda to czas kiedy z reguły jest dużo interesujących i wyrównanych pojedynków, a tutaj tego nie było. Większość spotkań nie miało większej historii, a wygrywały w nich faworytki. Ale! To nie jest tak, że na korcie nie działy się interesujące rzeczy. Oto moje odczucia dotyczące pojedynków III rundy, w których 8 kolejnych orlic wleciało na prestiżowe łąki znane jako 2 tydzień wielkiego szlema w mieście Central Parku. Będzie tu nieco więcej ilości niż dokładności, a wynika to z krótszego czasu trwania spotkań.
Iga Świątek (1) vs Anastasia Pavlyuchenkova (25) 6:4, 6:2
Dlaczego tak doświadczona tenisistka jak Anastasia Pavlyuchenkova budzi potwora i to już w 1 punkcie drugiego seta? Nie można inaczej nazwać uderzenia piłki przy siatce w kierunku Igi (nie musiała tego robić) oraz faktu, że nie zebrała się, aby na to przeprosić. Oj, wzrok Igi w jej kierunku nie był wtedy przyjazny. Stało się dokładnie to co z Danielle Collins, gdzie po bardzo podobnej sytuacji, Iga zwiększyła obroty i całkowicie zdominowała wydarzenia w meczu. Od tego momentu mieliśmy na korcie już teatr jednej aktorki, a hollywoodzki aktor Hugh Jackman mógł oklaskiwać Naszą Dumę. Teraz najważniejsza rzecz, czyli aspekt sportowy i to już dotyczący całego meczu, ponieważ chciałbym podkreślić, że Polka grała dobrze cały czas. O ile jeszcze był mocny kontrargument dotyczący poziomu rywalki kiedy Polka w cuglach wygrała pojedynek drugiej rundy, to tutaj go nie ma. Bardzo mnie cieszy, ponieważ Iga zagrała cały mecz na dobrym wysokim poziomie, a wszystkie głównie narzędzia jakie posiada w swojej maszynie funkcjonowały dobrze. Oczywiście uważam, że może grać jeszcze lepiej, ale to był bardzo dobry mecz w jej wykonaniu. Przełamywała kiedy trzeba Rosjankę, a później skupiała się na swoim serwisie, jednocześnie próbując ukąsić rywalkę. Skupienie i spokój mogą wszystkich uratować. Anastasia grała w moim odczuciu naprawdę dobry mecz. Kilkukrotnie pokazała kunszt deblowy, grała głęboko i bardzo pilnowała, aby trzymać się linii końcowej i nie cofać zbyt do defensywy. Pokazywała też, że dobrą technicznie zawodniczką. Ogólnie robiła ile może, aby Iga nie mogła grać na swoich warunkach. Działało to nieźle, bo może nie sprawiło, że Iga wybiła się z rytmu czy popełnia częste błędy, to przełamanie Rosjanki, która nie odpuszczała było sporym wyzwaniem. Finalnie pierwszy set zakończył się wynikiem 6:4 z jednym przełamaniem. Dla mnie był to najlepszy pojedynczy set w turnieju Pań 6 dnia turnieju, ale studząc - konkurencja była mizerna. Tego seta po prostu fajnie się oglądało. Myślę, że nawet ubrany w piżamowy strój partner Anastasii Pavlyucehnkvej tak uważał. Swoją drogą w pierwszym secie przypominała mi zawodniczka z Samara wyglądem na korcie Donnę Vekic. Co do drugiego napiszę tyle. Anastasia, powiem tyle - nie zadzieraj z Naszą Dumą, bo Iga nie odpuszcza, a my pamiętamy. Chyba wielu z nas ma nieodparte wrażenie, że od tego momentu Iga weszła w tryb kilerki starając się jak najszybciej wyrzucić z turnieju rywalkę. Uważam też, że na korcie takie rzeczy się czuje. Anastasia widziała, że nie może już za wiele wskórać przy tak dysponowanej rywalce. Zmieniło się głównie to, że mocniej zaczęła ją spychać do defensywy liderka rankingu, a to generowało błędy i wynik szybko szedł w jedną stronę, Ostatecznie drugiego seta Iga wygrała 6:2 i nie było w nim momentu w którym mogliśmy się obawiać. Bardzo się cieszę, ponieważ rywalka nie była znikąd i miała umiejętności oraz plan na mecz, ale Iga nie miała żadnego problemu żeby robić swoje i zameldować się w IV rundzie bez straty seta. Ludmilla Samsonova, idziemy po Ciebie.
Karolina Muchova vs Anastasia Potapova 6:4, 6:2
Mam wrażenie, że Karolina Muchova lecząc nadgarstek robiła 2 rzeczy: oglądała batalie Rogera, aby ciągle raczyć nas wybitną finezją i śledząc archiwalne mecze Novaka Djokovica, aby wyuczyć się tenisowego pragmatyzmu. Tego pierwszego nie będą objaśniał, bo to trzeba zobaczyć jaką maestrię uprawia na korcie. To drugie dostrzegałem zarówno w meczu z Naomi, jak i tym. 28-latka wchodzi na taki poziom którego rywalka nie jest w stanie przeskoczyć - Naomi co prawda próbowała, bo ma mnóstwo talentu, ale Anastasia nie miała jeszcze do końca czym podjąć wyzwania. Dodatkowo ja widzę to tak, że Karo na początku meczu mówi “sprawdzam”, a gdy rywalka odsłoni karty, to wtedy odsłania swoje asy z rękawa - to znaczy z nadgarstka. Taktyka Rosjanki była dość prosta. Chciała grać mocniej, aby jak najbardziej kontrolować co dzieje się na korcie - nawet kosztem większej ilości niewymuszonych błędów. Robiła to na początku dość dobrze, ale Karo cierpliwie grała swoje i czekała na okazję. Ta przyszła w 5 gemie pierwszego seta kiedy to zawodniczka z Rosji straciła swój serwis, od razu potem obniżając loty. Karo zwiększyła ciut obroty i to na dobrą sprawę załatwiło sprawę seta. W tym turnieju świetnie działa jej serwis, który przecież nie jest wcale jej największym atutem. Oczywiście tym największymi też nas tutaj raczyła, a że są skuteczne i piękne, to serducho biło mocniej szerokiej grupie kibicowskiej publiczności. Niesamowita jest ta gracja z którą podcina piłkę przy siatce i technika. W drugim secie mecz był dużo bardziej jednostronny niż w pierwszym, ponieważ szybko zdobyła znaczną przewagę tenisistka z Ołomuńca i miała pełną kontrolę. Cierpliwie grała swoje wiedząc, że Anastasia jest zawodniczką, która lubi się zniechęcać, gdy plany jakie ma się nie sprawdzają. Tutaj jak to często miało już miejsce, jej gra podobnie jak i mowa ciała były dużo słabsze. Osobiście nie przepadam za oglądaniem jej na korcie kiedy jej nie wychodzi, ponieważ sprawie po prostu wtedy wrażenie antypatycznej. Uważam ją za ładnie grającą tenisistkę i utalentowaną, ale fanem pewnie nigdy nie będę. Dziś była na korcie dużo słabsza od Karo, która w jednostce czasowej okolic 1 Igi (to ok. 70 minut) zwyciężyła i awansowała do IV rundy, W niej Czeszka zmierzy się z Jasmine Paolini, zatem możemy niczym podatków być pewni wielu pięknych zagrań. Siła zejdzie na dalszy plan i wejdziemy na swego rodzaju pacyfizm, choć ten zwrot jest tylko pozorny, ponieważ u obu widać wielką chęć zwycięstw. Ja będę trzymał mocno kciuki za Karo chociażby dlatego, że punkty i duże wyniki są teraz niesamowicie potrzebne. Bardzo się cieszę, ponieważ ten turniej napawa optymizmem na przyszłość i pokazuje, że jeśli Czeszka będzie zdrowa, to nadal będzie groźna dla światowej czołówki, gdzie zresztą absolutnie jej miejsce.
Jasmine Paolini (5) vs Yulia Putintseva (30) 6:3, 6:4
Obserwowałem mecz na drugim ekranie, ale totalnie bez większej pasji. Cóż, myślałem że Panie będą budzić uwagę efektowną grą, ale to się nie wydarzyło. Nie był to ładny mecz, a bardziej okraszony wieloma prostymi błędami - w 1 secie z obu stron, a w drugim głównie Yulii. Byłem ciekawy przebiegu, ponieważ obie mają kilka wspólnych cech, takich jak sylwetka, duża dynamika w poruszaniu, umiejętność ostrej gry czy taka nadpobudliwość - choć oczywiście u Jasmine ma inne, kulturalne oblicze. Moim zdaniem Włoszka wcale nie zagrała dobrego spotkania. Była mniej skuteczna i podejmowała w mniej przemyślany sposób decyzje niż nas do tego przyzwyczaiła. Serwis też jakoś nie działał, return trochę lepiej. Yulia z kolei co jakiś czas miała fajne, dobre zagranie, ale nie miała momentu w którym na dłużej by złapała fale. Stabilizację miała jedynie w denerwowaniu się i okazywaniu pretensji do świata, jak i czasami do siebie. Totalnie nie rozumiem na przykład dlaczego nie odbiła piłki, która spadała koło niej gdy miała break-point (czyli w naprawdę istotnym momencie) patrząc jak przelatuje koło niej, a za chwilę zaczęła krzyczeć. Tutaj serio trudno o racjonalizację. Do tego wręcz bezczelne zachowanie wobec dziewczynki podającej piłki kiedy celowo ich nie odbierało. No nie - za takie rzeczy powinny lecieć ostrzeżenia (jeśli ktoś nie widział, a chce zobaczyć to mogę podesłać filmik). O ile jeszcze w pierwszym secie próbowała nawiązywać walkę Reprezentantka Kazachstanu, to w drugim już średnio było to widoczne. Popełniała dużo niewymuszonych błędów, a Jasmine na pewno widziała, że nie musi tutaj robić nic więcej, aby zwyciężyć. Mam też taką myśl, że Włoszka oprócz wyników, w tym roku rozwinęła się też w takim tenisowym cwaniactwie. Nie wiem, może to kwestia doświadczenia, ale fajnie obserwuje co dzieje się na korcie i wyciąga wnioski. Zagrała tak jak trzeba i wywalczyła w pełni zasłużony awans do kolejnej IV rundy. Mamy zatem jej kolejny świetny wynik w szlemie. Teraz czeka ją mecz z Karoliną Muchovą na którą zęby ostrzy sobie wielu fanów unikalnego tenisa.
Jessica Pegula (6) vs Jessica Bouzas Maneiro 6:3, 6:3
W obu setach było ciekawie do stanu 3:3, a później powiedzmy, że bardziej doświadczona imienniczka włączyła wyższe obroty. Podobało mi się jak na początku grała Hiszpanka. Była zadziorna i taka pozytywnie naładowana, czym przypominała mi Jasmine Paolini. Dzielnie walczyła i kilka razy nawet zaskoczyła JPeg oraz publikę odważnym, niekonwencjonalnym zagraniem zza linii. Próbowała grać dość płasko i szybko, a to ryzykowne narzędzie, ale robiące nieprzyjemności rywalkom. Fajny pomysł kiedy nie masz nic do stracenia. Wtedy najlepiej zaskakiwać, a nie czekać na los. Przy stanie 3:3 pozwoliła się przełamać po całkiem fajnym gemie w wykonaniu obu i to był kluczowy gem w meczu. Smutne trochę jak jedno przełamanie zadziałało na Hiszpankę - tak jakby pękł balon, bo straciła 6 gemów z rzędu i w mig mieliśmy 3:0 w drugim secie dla Amerykanki. Dziwna rzecz się wydarzyła w tym momencie, bo nagle 3 gemy z rzędu wygrała 22-latka z Półwyspu Iberyjskiego. Dla mnie to były klasyczne 2 czynniki - poluzowanie u zawodniczki mającej dużą przewagę i gra na luzie tenisistki, która nic to nie musi, a jedną nogą już jest na wylocie. Po wyrównaniu stanu na 3:3, zreflektowała się Jessie, że tutaj nie ma co czekać, a warto się skupić by możliwie szybko udać się na pomeczową regenerację. To też uczyniła, ponieważ od tego stanu grała jak dla mnie najpewniejszy tenis w tym meczu, wygrywając szybko 3 gemy z rzędu i kończąc mecz. Bardzo solidny mecz w jej wykonaniu, gdzie nawet gdy popełniała błędy, to w mało bolesnych momentach. Podobało mi się, że na korcie była pewna siebie i kontrolowała cały czas przebieg spotkania. Jak profesjonalistka, która przyszła zrobić to co do niej należy. To jej 3 mecz tutaj wygrany bez straty seta i jest jedną z zawodniczek pozostawiających po sobie na korcie najlepsze wrażenie. Skutecznie wykorzystuje swoje największe atuty i wystrzega się dużej ilości błędów. Teraz przyjdzie poważny test, ponieważ zagra z Diane Shnaider, czyli zawodniczkę ze światowej czołówki. To jednak Jess będzie faworytką.
Ludmilla Samsonova (16) vs Ashlyn Krueger 6:1, 6:1
Nie, nie i jeszcze raz nie. To nie była ta sama Ashlyn Krueger, która zachwyciła mnie w drugiej rundzie. Dziś totalnie bierna, popełniająca wręcz banalne błędy, a przy tym nie próbująca niczego zmienić. Duży zawód jej występem i ogólnie meczem, ponieważ wydawało mi się, że będzie jednym z 2 najciekawszych tego dnia. Odnosiłem wrażenie, że Ludmilla dziś weszła w skórę/buty/sukienkę Ashlyn, ponieważ grała podobnie jak Amerykanka w drugiej rundzie, czyli zabójczo skutecznie, energicznie i popełniając wyjątkowo mało błędów. Przecież w pierwszym secie statystycy naliczyli jej tylko jeden niewymuszony błąd!. Imponujący wynik jak na jej ofensywny styl. Skarciłem trochę za ten mecz młodą Amerykankę, ale to też trzeba podkreślić - Ludmilla Samsonova zagrała naprawdę świetny mecz. Notorycznie trafiała mocne i kąśliwe piłki pod linię czy nogi Ashlyn. Kiedy trzeba było trzeba, to ganiała za piłką solidnie w defensywie, a returnem demolowała nie najlepiej serwującą rywalkę. Jej forehand działał jak w najlepszym okresie poprzedniego sezonu i czuła ewidentnie, że to ten dzień. Miała wielki luz. Za najlepszy indywidualny występ, jaki widziałem w 1 rundzie uważam mecz Naomi Osaki (przegrała w 2 rundzie), drugiej rundy Ashlyn Krueger (przegrała w 3 rundzie), a za najlepszy trzeciej uznam mimo wszystko występ Ludmilly Samsonovej - wiecie co to znaczy ;) Tylko tu wybór ze wszystkich nominacji był trudniejszy, ponieważ do tanga trzeba dwojga, a Amerykanka w żadnym momencie nie przetestowała Rosjanki. Nawet Mirra Andreeva to robiła w 2 rundzie przeciw Ashlyn. Tu 20-latka z Missouri nie zrobiła totalnie nic w ten deseń. Co tu dużo pisać? Lekkie zaskoczenie, że mecz trwał ponad godzinę, bo gdyby Ludmilla się mocniej sprężyła to mogłaby go zamknąć w 60 minutach. Niemniej w IV rundzie zasłużenie melduje się 25-latka z Rosji i zmierzy się z Igą Świątek. Czekamy.
Caroline Wozniacki vs Jessika Ponchet (Q) 6:3, 6:2
Nie było innej opcji. Taka tenisowa “stara wyga” jak Caroline Wozniacki nie omieszkała, by nie skorzystać z takiej okazji żeby łatwo awansować do IV rundy wielkiego szlema. Nie umniejszając Jessice Ponchet, to jej ścieżka do III rundy była wybitnie łatwa. Na początku pokonała Saisai Zheng, obecnie przegrywającą dosłownie wszystko, a następnie nie musiała nawet wychodzić na kort, bo mecz poddała Elena Rybakina. Oczywiście biorę pod uwagę, że wcześniej wygrała 3 mecze w kwalifikacjach i brawo dla niej, ale to jednak nie ten poziom. Występem przeciwko Caro w ogóle mnie nie przekonała. Czasami widzę kilka fajnych elementów u underdogów, które doceniam i staram się zaznaczać w tych tekstach, ale tutaj niespecjalnie. Nie trafiał do mnie styl jej gry i specyficzne, takie niezbyt czyste uderzenia. Ok, próbowała grać szybko i mierzyć celnie swoim forehandem, ale to tyle. W pierwszym secie wygrała 3 gemy, ale nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że gdyby Dunka chciała, to w każdej chwili byłaby w stanie wejść na wyższe tryby, Nie było takiej potrzeby. Drugi set był jeszcze bardziej jednostronny. Bardzo szybko wypracowana przewaga i potem kontrola wydarzeń. To było trochę jak w meczu NBA, gdzie szybko wypracujesz sobie przewagę, a potem dajesz swoim gwiazdom odpocząć odsyłając ich na ławkę rezerwowych. Caroline wykonała zadanie tak jak trzeba i musi być bardzo zadowolona, że do drugiego tygodnia rozgrywek dotarła tak małym nakładem sił. To sprawia, że paliwa powinna mieć wciąż sporo. Podoba mi się jak Caro doskonale wykorzystuje układ drabinki, nie pozwalając sobie na dekoncentrację i zbyteczne nerwy. Tym samym 34-latka po raz drugi po urlopie macierzyńskim melduje się w IV rundzie US Open. Brawo Caro, jesteś inspiracją dla wielu i fajnie, że wciąż mamy okazję podziwiać Twoją grę na takim poziomie.
Beatriz Haddad Maia (22) vs Anna Kalinskaya (15) 6:3, 6:1
Zdecydowanie zwycięstwo Brazylijki. Początek tego nie wskazywał, ponieważ już w pierwszym gemie straciła swoje podanie Beatriz, a potem miała 2:0 i break-pointy przy serwisie przeciwniczki Rosjanka. I Anna w tym czasie grała świetnie, czego nie można powiedzieć o jej rywalce. Imponowała w defensywie, była niezwykle skuteczna i pewna aż do jednego momentu. Czy to możliwe, że jedna piłka, którą Anna sprawdzała VAR-em (tak, dla tych którzy jeszcze nie wiedzą - na tegorocznym US Open jest VAR i nawet wóz) mogła tak zmienić podejście do meczu? Myślałem, że nie, ale tak to tutaj wyglądało. Doprecyzuję tylko, że Anna była przekonana, że piłka odbiła się 2 razy po stronie Beatriz zanim odegrała, ale Pani sędzia uznała inaczej. Zgadzam się z komentującym ten mecz Dawidem Żbikiem, że miała rację Anna, choć palca uciąć sobie nie dam. Niemniej finalnie przegrała tego gema i właściwie od tego momentu sytuacja na korcie zaczęła się totalnie odwracać. Później jeszcze mała “spina” z brazylijskimi kibicami. Naprawdę wyglądało to tak, że ten punkt totalnie zmienił oblicze 25-latki z Moskwy na korcie i szkoda. Po tej owej sytuacji wygrała jeszcze gema przy swoim serwisie Anna na 3:1, lecz od tego stanu 11 gemów wygrała Beatriz, a tylko 1 Anna. Jak się zatem możecie domyślać, wynikowo nie było zbyt dużych emocji. Dodatkowo, jak często bywa w takim przypadkach, Beatriz niesiona na fali wyników zwiększyła obroty. Serwis działał dobrze, mocno returnowała i atakowała z forehandu krótsze piłki. Jak to ma w zwyczaju, ochoczo wybierała się do siatki i z reguły to były dobre decyzje. Niestety często odnosiłem wrażenie, że bez energii broniła się wtedy Anna, bo niektóre piłki można było odegrać lepiej. a na pewno choć spróbować odegrać. Niestety Rosjanka mimo, że na żywo sprawia wrażenie spokojnej, to potrafi wybijać się z rytmu i gotować wewnątrz. Tutaj po drugiej stronie siatki miała z kolei bardzo spokojną zawodniczkę - szczególnie jak na Brazylię. Anna jeszcze nieco powalczyła na początku drugiego seta mając kilka przebłysków, jak ładne crossy czy uderzenia z forehandu z trudnych piłek, ale to było zbyt mało. Beatriz przetrzymała moment kiedy chciała nawiązać walkę, a potem kilkoma mądrymi zagraniami zyskała przewagę, której już nie oddała. Nie jest mi zbyt łatwo ocenić poziom gry Brazylijki, bo grała przede wszystkim mądrze i się nie podpalała skupiając na swojej robocie. Na pewno nie mam nic do zarzucenia jej grze, ale sam jestem ciekawy jej starcia z Caroline Wozniacki. Dobrą wiadomością jest dla niej, że dzięki dzisiejszej wygranej najpewniej wróci do top 20 rankingu.
Tyle!
Nie wspomniałem o meczu Diane Shnaider z Sarą Errani którego totalnie nie oglądałem. Wiem tylko, że Rosjanka wygrała bez problemów. Nie jestem zaskoczony, ponieważ duży progres zrobiła w tym sezonie. Zobaczymy jak wypadnie na tle Jess Peguli.
Dajcie znać jakie Wy macie odczucia względem meczów 6 dnia, a dziś mocno czekamy na spotkania IV rundy!
Godne odnotowania
Co dziś?
Emma Navarro vs Coco Gauff
Elise Mertens vs Aryna Sabalenka
Qinwen Zheng vs Donna Vekic
----
PS A jeśli doceniasz moje teksty, mam prośbę o zaobserowanie na “X”. Będę tam wrzucał regularnie artykuły, a nie ukrywam, że zasięgi (a może dopaminy z nimi związane) są sporą motywacją do tworzenia nowego contentu! Link TUTAJ : https://twitter.com/Kamilku16
I jeszcze polecajki 2 miejsc, które szczerze rekomenduję wszystkim fanom tenisa!
Profil na X “Z kortu - informacje tenisowe | Tennis news”, gdzie znajdziesz na bieżąco wszystkie informacje o tym co dzieje się w tenisie. Mateusz jest dla mnie takim Łukaszem Bokiem z KiKŚ dla tenisa, a jego informacje są zawsze rzetelne i błyskawiczne. Link TUTAJ: https://twitter.com/z_kortu
Grupa na Facebooku “Nie Śpię, bo oglądam tenis”, gdzie możesz przeżywać tenisowe emocje wspólnie z innymi miłośnikami w zdrowej i kulturalnej atmosferze na bieżąco. A tenisowych freaków w Polsce jest już naprawdę dużo. Link TUTAJ: https://www.facebook.com/groups/178960806040159
Komentarze
Prześlij komentarz