#DailyRG (dzień 4/5) - Dzień niespodzianek i pokazu siły drugiego szeregu

Dziś analiza z bonusem, ponieważ zawierająca dodatkowo 2 mecze wczorajsze. To dlatego, że środa była bardzo uboga w pojedynki z powodu deszczu. Za to w czwartek było lepiej, choć deszcz regularnie nawiedzał Paryż. Szkoda tego wieczora, bo wietrzyłem szansę, że wyjdziemy ze spotkaniami w miarę na czysto. Odbyło się jednak sporo spotkań, a opisy części z nich możecie przeczytać poniżej. Ja się cieszę, bo miałem możliwość ponadrabiać sporo meczów i stworzyć ten tekst. Zapraszam do przeczytania, a przede wszystkim do podzielenia się Waszymi odczuciami z tych ostatnich 2 dni.  

PAP/EPA


Ons Jabeur (8) vs Camila Osorio 6:3, 1:6, 6:3

Jeśli są zawodnicy tacy jak Andre Agassi dla których gra w tenisa to pracą za którą się nie przepada, to ich przeciwieństwem są te 2 Panie. Obie wnoszą na kort niezwykle dobrą energię i widać ich w grze radość, co bardzo cieszy oko. Szczególnie w przypadku Ons jest to dobra wiadomość, ponieważ kariera tenisowa przyprawiła jej nieco cierpienia. Ale Tunezyjka odbijanie piłki paletkom wciąż kocha! Ja jednak może nietypowo, bo w tym meczu dopingowałem Camilę Osorio. Uwielbiam tą pozytywną energię, która z niej emanuje. Ona nawet jak się nie uśmiecha, to na jej twarzy widać uśmiech. To nie jedyny powód, ponieważ Kolumbijka na nawierzchni ziemnej gra bardzo ładny do oglądania tenis. Najbardziej zaskakuje mnie jej sposób uderzeń, ponieważ kilkunastokrotnie byłem przekonany że piłka, którą zagrała nie przejdzie przez siatkę, a przechodziła i to bezproblemowo mimo, że niziutką nad nią. Dużo slice’uje i może tutaj jest przyczyna, ale miałem tak z różnego typu jej zagraniami. Grała świetnie przede wszystkim w defensywie, ale nie bała też się wchodzić w kort i polowała głównie na uderzenia z backhandu. Często robiła nim krzywdę faworyzowanej Tunezyjce. To i więcej niż solidna defensywa oraz motoryka nie starczyły jednak na zwycięstwo, a jedynie urwanie seta. Ons musiała się jednak sporo napocić, aby ten mecz wygrać - chociażby ze względu na ten styl gry Camili, która zmusza do dłuższych wymian. Dyspozycję 29-latki w tym meczu nazwałbym umiarkowaną. Zagrała lepiej niż w większości spotkań w tym roku, ale przypominam, że piszę o 3-krotnej finalistce wielkiego szlema. Tutaj miała swoje problemy, a drugiego seta przegrała 1:6 i popełniała w nim ogromną ilość błędów. Jak zwykle czarowała techniką, choć nawet te skróty nie były rażąco skuteczne (to też dzięki biegom Camili). Na plus, że z upływem czasu zreflektowała się jak można wykorzystywać słabsze serwisy rywalki i grać agresywniej returnem. Pozwoliło to na wtgranie spotkania w trzecim secie. W nim jednak też były momenty, gdzie jedna czy dwie wymiany mogły zmienić jego oblicze. Był dość wyrównany. Krok po kroku Ons idzie dalej i może z tej mąki już na Rolandzie będzie chleb w postaci chociażby najlepszej 8? A co do Camili, to ja dalej widzę u niej duży potencjał na ziemi. Uważam, że ta 22-latka potrafi grać jeszcze lepiej niż wczoraj, ale trochę pracy nad poprawą gry przed nią. Myślę też, że ta pracowita dziewczyna zrobi jeszcze ładne wyniki - nawet lepsze niż w Bogocie, gdzie wygrała domowy turniej rangi 250. Zobaczymy na jakim etapie przeszkodą i w jakim stopniu okażą się warunki fizyczne, ponieważ jest jedną z najbardziej filigranowych dziewczyn w tourze.


Sofia Kenin vs Caroline Garcia (21) 6:3, 6;3

Zawiodła francuskich fanów i pewnie wielu z nas Caroline Garcia w tegorocznym turnieju. Jej wynik jest dla mnie dość sporym negatywnym zaskoczeniem, a w tym pojedynku zwłaszcza to, że w praktycznie w całym spotkaniu pełną kontrolę miała Sofia Kenin. Była agresywniejsza i mam tu na myśli na przykład większą chęć przechodzenia do ataku, co było zastanawiające, bo wiemy jak ofensywnie usposobioną tenisistką jest Caroline Garcia. Nie potrafiła reprezentantka gospodarzy wykorzystać tu swoich największych atutów, jak serwis (nie działał), gra przy siatce (kierowała się do niej dość rzadko i nie wyglądała jak na siebie najlepiej) czy return (tutaj duża zasługa postawy serwisowej Sofii). Amerykanka zagrała fajny mecz, była bardzo skupiona i jak na siebie mocno konsekwentna. Fajnie wchodziły jej uderzenia z głębi kortu i wytrzymywała wymiany, nie dając się spychać do głębokiej defensywy. Tak więc był to dobry mecz 25-latki rosyjskiego pochodzenia, ale to nie jest tak, że grała tutaj chociażby jak 4 lata temu kiedy doszła do finału. Dobrym pytaniem jest dla mnie, która z nich obecnie ma większy potencjał, zanim zacznę tu mówić o niespodziance. Jeszcze kilka miesięcy temu uważałbym, że Francuzka, ale teraz mam wątpliwości, bo nadal nie wróciła do odpowiedniej formy - na co liczyłem. Ciekawe czy odbuduje się sympatyczna Caro. Życzę jej tego, ponieważ Caroline Garcia w formie to jedna z najgroźniejszych zawodniczek w tourze. Do tej dyspozycji jednak wciąż daleko. Z kolei Sofię Kenin warto obserwować, ponieważ to dziewczyna, która lubi “rosnąć” podczas turniejów, a tutaj zauważalna jest zwyżka formy względem poprzednich tygodni. Może zrobić w Paryżu jeszcze niejedną niespodziankę. 


Paula Badosa vs Yulia Putintseva 4:6, 6:1, 7:5

Nie powiem. Dla mnie niespodzianka. Nawet kiedy fajnie podniosła się po słabym początku  i wyszła na prowadzenie 4:2 Paula, to nie wierzyłem w nią specjalnie. Później wyszedłem z założenia, że wyszło na moje, bo Paula miała ponownie przestój przez który finalnie i tak przegrała tego seta po 4 kolejno przegranych gemach z rzędu. Dlatego niezmiernie miło zaskoczyło mnie jak poprawiła skupienie, a przy tym jakość gry i pewność siebie w drugim secie. Mam wrażenie, że wyszła trochę bardziej ze swojej strefy komfortu na linii, zaczęła grać trochę agresywniej i to się sprawdziło. Te volleye robiły dobre wrażenie, tak samo jak uderzenie kiedy wchodziła w kort. W tym spotkaniu bardzo dobrze pracowała również returnem i to trochę denerwowało Yulię, które regularnie nie było z czegoś zadowolona - czyli standardowo. Tutaj grała jeszcze przeciwko hiszpańskiej publiczności i w sumie ciekawe jak to odbierała. Nie ukrywam, że nastawiałem się na lepszy mecz w jej wykonaniu. Nie wiem na dobrą sprawę czego zabrakło, ale nie potrafiła specjalnie zmusić Pauli do błędów (prędzej Paula robiła je sama). Hiszpanka też skutecznie rozprowadzałą ją po korcie przez znaczna część meczu. Najciekawszy był trzeci set, który przypominał mi to co się działo w trzecim secie meczu Pauli Badosi z Katie Boulter. Tutaj też obie z Pań niezwykle szanowały piłkę i starały się ograniczyć ryzyko, co niekoniecznie jest w ich naturze. W efekcie nie mieliśmy przełamań. Ba, nie było nawet żadnych break pointów do stanu 5:5. Wtedy jednak Paula Badosa przełamała Yulię, która jakby podirytowana tą sytuacją zaczęła się w tym gemie bardziej spieszyć, co okazało się kosztownym błędem. Trochę rozczarowała reprezentantka Kazachstanu w tym spotkaniu, biorąc pod uwagę jej dyspozycję w ostatnim czasie. Na koniec jeszcze jeden plusik przy nazwisku Badosa. Bardzo ładnie dziś poruszała się po korcie i wyglądała dobrze motorycznie. Bardzo podobało mi się jak w końcówce meczu przy stanie 6:5, 30:0 dobiegła bez większych problemów do skrótu Yulii i odegrała go znakomicie. Teraz w trzeciej rundzie zagra ze swoją przyjaciółką - Aryną Sabalenką i zobaczymy co z tego wyjdzie. Ostatnie ich mecze kojarzą mi się tak, że przez część meczu odważnie stawia się rywalce, ale ostatecznie to wiceliderka rankingu cieszy się ze zwycięstwa bez zbędnych horrowych emocji. Nie obraziłbym się w ogóle gdyby teraz było przeciwnie. I nie mam bynajmniej na myśli gatunku filmowego, a zwyciężczynie. Zabawny też był moment kiedy Yulia czekała przy wyjściu, gdzie czeka publiczność na opuszczanie kortu, a ochroniarz nie mógł jej wtedy otworzyć drzwi. Zdecydowanie nie chciałbym wtedy być na jego miejscu. 


Aryna Sabalenka (2) vs Moyuka Uchijima 6:2, 6:2

Oglądałem głównie dlatego, że w tym czasie nie działo się jeszcze dużo na pozostałych kortach Rolanda Garrosa. Nie ma się co oszukiwać. Aryna w pierwszych dwóch rundach trafiła na bardzo dobre dla siebie rywalki. Ten mecz to pełna kontrola Białorusinki, która oddała swojej przeciwniczce 4 gemy. Japonka nie zagrała jakoś źle i się starała. Czasami nawet po silnych uderzeniach Aryny zagrała fajną kontrą, ale fizycznie i warsztatowo jeszcze sporo jej brakowało, aby nawiązać walkę z utytułowaną rywalką. Ten mecz to dla niej cenne doświadczenie, ponieważ dopiero zaczyna grać z lepszymi zawodniczkami częściej (wcześniej z dobrym skutkiem grała głównie w mniejszych turniejach). Zobaczymy jak dalej potoczy się jej kariera. Chciałbym coś więcej napisać o Arynie Sabalence, ale nie mam nic szczególnego w głowie. Zagrała dobry mecz, gdzie wystrzegała się błędów i była ewidentnie skupiona na celu jakim jest awans do III rundy. Chciała te zadanie wykonać jak najszybciej i najlepiej potrafi i to też uczyniła. Błędy się pojawiły, ale nie w momentach zagrożenia i czasami odnosiłem wrażenie, że po prostu chciała spróbować czegoś nowego wiedząc jaki ma zapas wyniku i nie tylko. Jestem bardzo ciekaw jak Białorusinka będzie wyglądać w pojedynkach z lepszymi rywalkami. Na razie nie ma się do czego przyczepić, ale okazji żeby to zrobić specjalnie nie było.

PAP/EPA


Donna Vekic vs Marta Kostyuk (18) 7:5, 6:4

Aj, niestety Marta poza burtą. Wychodzi na to, że niezbyt pewna dyspozycja w pierwszej rundzie nie była przypadkiem, a oznaką gorszej formy na tym etapie turnieju. Lekko się tego obawiałem ze względu na przesłanki, które mieliśmy we wcześniejszych turniejach, ale wierzyłem, że będzie tutaj inaczej. Po cichu liczyłem, że dziś deszcz, który przerywał mecz będzie jej przyjacielem tak jak miało to miejsce w pierwszej rundzie. Tym razem jednak po przerwie nie przyszedł ten power. Moje nadzieję Marta pobudziła trochę wcześniej, kiedy ze stanu 5:0 wyrównała na 5:5 broniąc w tym czasie 3 piłek meczowych! Imponujący wynik, ale co z tego skoro chwilę później przegrała w nienajlepszym stylu 2 gemy z rzędu i seta. Żałuję, bo Donna Vekic była do ogrania. Grała dość ostro i dobrze poruszała się w obronie, ale to nie był jej najwyższy poziom. Marcie do swojego też wciąż sporo brakowało. Raz że błędów było sporo, a dwa, że pojawiały się często w ważnych momentach i z uderzeń, które powinny być jej solidną bronią. W drugim secie też mieliśmy sporo przełamań. Panie próbowały wykorzystywać drugie serwisy rywalek w celach przełamaniowych, a że u obu ten pierwszy nie działał na zbyt wysokim poziomie to było ku temu sporo okazji. Najbardziej w tym meczu podobała mi się chyba determinacja Donny która widząc, że rywalka jest dzisiaj do ogrania, robiła wszystko, aby trzymać się planu, który pozwoli jej zdobywać kolejne gemy - niezależnie od tego czy serwuje czy odbiera. W każdym z nich próbowała nie dać się zdominować i uderzać głęboko, ale przy tym czekać też w miarę rozwoju wymiany na błąd Marty. I popełniła przy tym dość sporo niekoniecznie wymuszonych błędów, lecz mniej niż Ukrainka i z reguły w mniej ważnych momentach. 3 runda już jest niezłym wynikiem Chorwatki i zobaczymy co dalej. W niej zmierzy się z Olgą Danilovic. Jest bardziej utytułowana i wyżej w rankingu, ale na tym turnieju lepsze wrażenie zrobiła na mnie swoją grą Serbka. Walka będzie na pewno interesująca, bo stawka punktowa, jak i zarobkowa na tym etapie jest już bardzo okazała. Co do Marty, to liczę że teraz odbuduje swoją formę, którą gdzieś ostatnio zatraciła i wróci niebawem do gry na wysokim poziomie, ponieważ nie kryję, że bardzo sympatyzuję z tą zawodniczką.



Olga Danilovic (Q) vs Danielle Collins (11) 6:7 (3), 7:5, 6:4

Chciałbym żeby te Panie na ziemi mierzyły się ze sobą jak najczęściej, bo to drugi ich mecz w krótkim odstępie czasu i po raz drugi mieliśmy niezłe meczycho. Żałuję trochę, że miała pecha w losowaniach na clayu Olga Danilovic w tym roku, bo mogła zrobić znacznie lepsze wyniki. Ma szansę, aby zwieńczyć go w sposób wymarzony, czyli doskonałym wynikiem w najważniejszym z ważnych turniejów na tej nawierzchni. Powtórzę się. Ta dziewczyna na ceglanej mączce ma spory potencjał. Super potrafi grać po linii, z forehandu i ładnie porusza się wzdłuż linii końcowej. Ma też naprawdę fajną defensywę i top spin. Taki wyważony styl i mieszanka kilku przydatnych na tych kortach umiejętności. Do tego ta leworęczność. Dziwie się, że do tej pory była ledwo co w najlepszej 100 rankingu (93 miejsce). A jak dziś grała Danielle? Jak na siebie przystało, czyli bardzo agresywnie, starając się zdominować rywalkę, lecz młoda Serbka po raz kolejny nie chciała dać sobie wejść na głowę czy do głowy, a zatem to co Amerykanka lubi robić najbardziej. Powodowało to pośpiech faworytki i większe ryzyko, a nawet nieracjonalne zagrania. Przykładem jest chociażby skrót zagrany przy piłce setowej w drugim secie. Nie był przemyślany i był zagrany źle. Oczywiście, to jednak wciąż Danielle, która już nas przyzwyczaiła do świetnego poziomu gry. I tak mieliśmy 2 sety gry na wyrównanym, fajnym poziomie, dlatego trzeci set był tutaj jak najbardziej sprawiedliwym rozstrzygnięciem. Jak wyglądał? Był wyrównany, jednocześnie uważam, że nieco lepiej jakościowo wyglądała w nim od początku Serbka. Na początku Danielle skorzystała też z pomocy medycznej, ale nie widziałem różnicy w jej grze przed i po niej. Fizycznie nie wyglądało jakoś źle. Dlatego bardzo cieszyłem się kiedy przy prowadzeniu 5:4 przełamała Danielle, a tym samym odniosła jeden z największych triumfów w karierze. Miałem tutaj taki dzień świstaka względem drugiego seta, ponieważ trochę nie dojeżdżała nerwowo Danielle w końcówce. To potwierdza, że Amerykanka jest zawodniczką, która jeśli jej potężna broń nie działa, to z czasem przychodzi irytacja. Tutaj przyszła późno, ale w jakże ważnym momentem. Nie uważałbym jednak odpadnięcia w II rundzie Danielle Collins podczas Rolanda Garrosa jako oznakę gorszej formy. Może być dalej mocna, ale Olga Danilovic miała dziś silne materiały i znalazła na nią antidotum. Mam z tego powodu nieukrywaną satysfakcję, ponieważ od początku typowałem, że z kwalifikantek może tutaj najbardziej namieszać i cieszę się, że zostało to potwierdzone. Bynajmniej nie dla swojego ego, ale dlatego, że ta dziewczyna gra naprawdę dobry tenis. W pojedynku III rundy z Donną Vekic nie jest bez szans, a pokusiłbym się o stwierdzenie, że jeśli dojedzie na ten mecz fizycznie (przypomnę, że będzie to jej już 5 pojedynek tutaj) to będzie faworytką tego starcia.


Elina Svitolina (15) vs Diane Parry 6:4, 7:6 (3)

Taki mecz do obejrzenia, ale bez zachwytów. Będąc szczerym spodziewałem się nieco więcej po Elinie Svitolinie. Zagrała spotkanie gdzie ma się za bardzo do czego przyczepić, ale bez błysku. A nawet przyczepiłbym się lekko, bo to nie była jakość do jakiej na przyzwyczaiła przez wiele lat kariery. Myślę, że tak dysponowaną rywalkę mogła ograć znacznie łatwiej. Przykładem drugi set kiedy miała 5:4 i serwis, ale popełniając proste błędy straciła podanie. Kiedy zaś weszła na wyższy poziom skupienia w tie-breaku, to wygrała go bez większych problemów. Nie przekonywała mnie Francuzka swoją grą. Serwis, który powinien być jej dużym atutem nie aż takim nie był, a żadne z zagrań oprócz przyzwoitych uderzeń zza linii nie robiło na mnie wrażenia. Oglądając ten mecz miałem odczucie, że ta dziewczyna nie wykorzystuje do końca warunków fizycznych jakie posiada. I tyle z tego meczu. Trochę martwi, że forma Eliny Svitoliny na danym etapie sezonu nie przekonuje, dlatego pozostaje się cieszyć, że drabinka ułożyła się dla niej dość przyjaźnie. Jeszcze słowo odnośnie komentarza Tomasza Smokowskiego. Trochę mnie zmroziło kiedy powiedział, że najlepszy pod względem dopingu finał jaki oglądał, to ten z finału Wimbledonu gdzie grali ze sobą Patrick Rafter i Goran Ivanisevic, a kibice bardzo żywiołowo dopingowali swoich fanów przekrzykując się. Mam odczucie, że zostają mu nawyki kibicowskie z futbolu, które niepotrzebnie przekłada na tenis. Podobnie jak z rozmowami i anegdotami nawet przy wymianach, które w piłce w wielu momentach są fajnym dodatkiem. No przy całym szacunku dla Smoka, za dużo tutaj jest tej niepotrzebnych przemyśleń. 


Clara Tauson vs Jelena Ostapenko (9) 7:6 (4), 4:6, 6:3

Oglądałem od drugiego seta, ale to chyba wystarczy aby odważyć się na napisanie kilku zdań. Powiem tak: jak na ich preferowany styl gry, to nawet troszkę przebijania tutaj było. Odnosiłem wrażenie, że obie mają duży szacunek dla swojej wzajemnej siły. Która z nich ma jej więcej? To jest dobre pytanie. Raczej Clara Tauson, która po problemach zdrowotnych wysyła coraz więcej sygnałów dotyczących powrotu do formy. Uważam też, że jeśli chodzi o argumenty i repertuar gry, to ma więcej argumentów aniżeli jej bardziej utytułowana rywalka. Choć oczywiście łączy je przede wszystkim siła i to było widać w tym meczu. 21-latka starała się operować głównie forehandem, który potrafi zrobić dużą krzywdę. Jelena Ostapenko lepiej wyglądała za to od niej na stronie bachhandowej. W wymianach kluczowe często było, która szybciej zaryzykuje lub uderzy źle w nieprzemyślanej sytuacji, co Panie robiły dość regularnie. I tak oto trwała zabawa w mocne uderzenia i przewagę niewymuszonych błędów nad winnerami. Nie był to mecz w moim stylu i nie ukrywam, że motywacją do oglądania była porażka w pierwszym secie Łotyszki, co budziło szansę na niespodziankę. Nie żałuję, ale nie zostanie ze mną na dłużej. Zasadniczo mieliśmy tutaj 3 wyrównane wynikowo sety i pojedyncze błędy decydowały o wyniku spotkania. Bardzo ważny był 8 gem trzeciego seta (serwis Jeleny przy stanie 4:3 dla Clary) w którym długo graliśmy na przewagi. Zaskoczyła w nim nawet ładnym skrótem Dunka, którym wywalczyła przewagę. Chwilę później przy słabszym serwisie Łotyszki zagrała dobry return i po chwili forehand wygrywający, dzięki czemu objęła prowadzenie 5:3. Później serwowała i pierwszy punkt - uwaga skrót. Drugi punkt i… skrót. Oba udane i zagrane dużo więcej niż poprawnie. Następnie znowu krótszym zagraniem przyciągnęła rywalkę do siatki i mądrze minęła. W kolejnej piłce wykorzystała pierwszą meczową i sprawiła niespodziankę. Tym oto sposobem Clara grająca ostatniego gema bardziej jak zawodniczka typu Elina Svitolina zakończyła seta. Kolejna zawodniczka rozstawiona, która dziś odpadła z turnieju. Ależ mamy dzień niespodzianek!




Peyton Stearns vs Daria Kasatkina (10) 6:2, 7:5

Oglądałem ten mecz na drugim ekranie - chyba bardziej z rozpędu. A tak na poważnie, to moją główną motywacją było zobaczyć w akcji Peyton Stearns, której występ podczas turnieju w Rabacie mnie zaintrygował. Nie zawiodłem się. Wieczorem wpadła nam kolejna niespodzianka. Absolwentka uczelni w Teksasie w dwóch setach pokonała Darię Kasatkinę będąc w tym pojedynku wyraźnie lepszą. Wynik pierwszego seta może na to nie wskazywać, ale i w nim dużo lepiej wyglądała na korcie Peyton. Jej siła forehandowa była czymś z czym wyraźnie nie radziła sobie tego dnia rozstawiona z numerem 10 faworytka. Wynik drugiego seta pokazuje lepiej jak wyglądało to starcie. Od początku dużą przewagę wypracowała sobie Peyton, a kiedy wywalczyła gema na 3:0, to Daria ze złości aż uderzyła rakietą w kort, co nie jest częstym widokiem. Był to przejaw irytacji, ponieważ nie miała dziś argumentów przeciw 22-latce. Daria chciała grać swoje, czyli bazować na motoryce i cierpliwej grze w defensywie, czekając na kontry, ale na nic to się zdało. Nawet kiedy trafiały się możliwości, to nie była zbyt skuteczna. Postawa rywalki skutecznie zniechęciła ją do gry i osłabiła również jej jakość. Zrobiła duże wrażenie Peyton swoją postawą. Przy swoim ofensywnym usposobieniu popełniała niewiele błędów i grałą głębokie, trudne do odbioru piłki. Zwróćcie też uwagę jak aktywnie pracuje na nogach podczas wymian Peyton. Przy jej warunkach fizycznych, to nie jest wcale taki standard. Do tego w jej oczach widać błysk i motywację. To wszystko sprawia, że ma dużo argumentów, aby traktować ją jako potencjalnego czarnego konia turnieju. Oczywiście jeśli zagra tak jak dziś, bo zdaje się, że w pierwszej rundzie zaprezentowała się gorzej. To są jednak jej dni i może popłynąć na tej fali. Polecam do obserwacji.




[TEKST ZOSTANIE UZUPEŁNIONY O OPIS MECZU VICTORII AZARENKI Z MIRRĄ ANDREEVĄ]



Co jeszcze?

Nie oglądałem meczu Eleny Rybakiny przez konflikty czasowe, ale z tego co czytam to podobnie jak Aryna Sabalenka, po raz drugi wykonała swoje zadanie bardzo dobrze. Wczoraj podobnie miałem z Coco Gauff o której totalnie nie myślałem podczas, jak i po meczu Igi. Wydawało mi się, że ciekawy będzie pojedynek między Ludmillą Samsonovą, a Amandą Anisimovą, ale widzę, że niezły łomot otrzymała Amerykanka. Zaskoczyło też bardzo łatwe zwycięstwo Dayany Yastremskiej, bo w pierwszym meczu było trochę nerwowo. Musiała zagrać dużo skuteczniej. Z meczów, które rozgrywały się bliżej wieczora, zaskoczyła mnie porażka Lindy Noskovej. Za to Panie Zheng, Keys, Paolini i Navarro zrobiły swoje. Piękny, intensywny tenisowy dzień!



Godne odnotowania


Sensacje: porażka Jeleny Ostapenko z Clarą Tauson

Niespodzianki: porażka Marty Kostyuk z Donną Vekic, Danielle Collins z Olgą Danilovic, Darii Kasatkiny z Peyton Stearns

Co ciekawego jutro?

Olga Danilovic vs Donna Vekic
Coco Gauff vs Dayana Yastremska
Leylah Fernandez vs Ons Jabeur
Iga Świątek vs Marie Bouzkova


----

PS A jeśli doceniasz moje teksty, mam prośbę o zaobserowanie na “X”. Będę tam wrzucał regularnie artykuły, a nie ukrywam, że zasięgi (a może dopaminy z nimi związane) są sporą motywacją do tworzenia nowego contentu! Link TUTAJ : https://twitter.com/Kamilku16


I jeszcze polecajki 2 miejsc, które szczerze rekomenduję wszystkim fanom tenisa!

Profil na X “Z kortu - informacje tenisowe | Tennis news”, gdzie znajdziesz na bieżąco wszystkie informacje o tym co dzieje się w tenisie. Mateusz jest dla mnie takim Łukaszem Bokiem z KiKŚ dla tenisa, a jego informacje są zawsze rzetelne i błyskawiczne. Link TUTAJhttps://twitter.com/z_kortu

Grupa na Facebooku “Nie Śpię, bo oglądam tenis”, gdzie możesz przeżywać tenisowe emocje wspólnie z innymi miłośnikami w zdrowej i kulturalnej atmosferze na bieżąco. A tenisowych freaków w Polsce jest już naprawdę dużo. Link TUTAJhttps://www.facebook.com/groups/178960806040159

Myślę też, że kanał na YouTube oraz profil na Instagramie Rolanda Garrosa mogą być również dobrym miejscem dla Ciebie.

---------

Poznaj mój Skarb Kibica WTA!

Zapraszam Cię serdecznie do zapoznania się z moim "Skarbem Kibica WTA 2024". To 139 stron pasji do tenisa i być może interesujących dla Ciebie informacji. Znajdziesz go klikając poniżej.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Skarb Kibica WTA 2024

Odejście Tomasza Wiktorowskiego i moje opinie o sztabie Igi na przyszłosć

Marek Furjan: Mam 193cm, ale moja dłoń zginęła w dłoni Ivo Karlovica